Szanowni Państwo,
w ubiegłym tygodniu zapadł wyrok w procesie, w którym domagaliśmy się przeprosin od europosła Platformy Obywatelskiej Radosława Sikorskiego za jego oszczercze stwierdzenie, że Ordo Iuris jest „fundamentalistyczną sektą”, która wspiera gminy ustanawiające „strefy wolne od LGBT”. Sąd nie potwierdził prawdziwości tych zarzutów, lecz i tak oddalił nasze powództwo, uznając, że te słowa były tylko „prywatną opinią” europosła.
Jak się jednak okazuje, takich „prywatnych opinii” nie można wypowiadać o… Radosławie Sikorskim, który pozwał Prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego za stwierdzenie, że zaniechania Radosława Sikorskiego i Donalda Tuska w sprawie katastrofy smoleńskiej można uznać za „zdradę dyplomatyczną”. Dwa dni po naszym wyroku w mediach pojawiła się informacja, że Jarosław Kaczyński będzie musiał za te słowa zapłacić… ponad 700 000 zł na pokrycie kosztów publikacji przeprosin.
Nie możemy pozwolić na to, by Radosław Sikorski stał ponad prawem. Tym bardziej, że w trakcie ostatniej rozprawy polityk był wyjątkowo arogancki i nie ukrywał, że nie ma żadnych dowodów na poparcie swoich słów. Dopytywany przez sąd o to, na czym polega nasz fundamentalizm, odparł, że „OI jest ewidentnie inspirowane fundamentalizmem chrześcijańskim i uważa, że ta teza nie wymaga żadnego uzasadnienia”.
Gdy prawnicy Ordo Iuris zaczęli dopytywać byłego Ministra Spraw Zagranicznych o zarzut dotyczący rzekomego wspierania „stref wolnych LGBT”, Sikorski stwierdził wprost, że dobrze wie, że nie istnieje żadna uchwała, ustanawiająca „strefę wolną od LGBT”, z której nakazuje się rugować osoby o skłonnościach homoseksualnych. Pytany o to, czy zapoznał się w ogóle z treścią przygotowanej przez prawników Ordo Iuris Samorządowej Karty Praw Rodzin, odparł buńczucznie: „Nie, bo mam inne rzeczy do roboty”.
W kontekście tego, na czym polega rzekomy „fundamentalizm” Ordo Iuris, z ust pełnomocnik pozwanego usłyszeliśmy:
– Państwo mówią o prawach podstawowych, odwołują się do prawa naturalnego, na swojej stronie internetowej odwołują się do prawa rzymskiego, do prawa greckiego, do tożsamości cywilizacji europejskiej wzniesionej na filarach greckiej filozofii, rzymskiego prawa i etyki chrześcijańskiej.
Inny zarzut? W materiałach Ordo Iuris „promuje się określony sposób postrzegania świata, określony sposób rozumienia praw podstawowych”. Albo: „Dopuszczacie wolność sumienia przez takie osoby jak lekarze czy farmaceuci, co ja uważam, że jest sprzeczne z istotą tych zawodów”.
Wobec oczywistej bezpodstawności ataków Radosława Sikorskiego wobec Ordo Iuris nie możemy złożyć broni. Dlatego złożymy apelację od wyroku i wierzę, że wkrótce Radosław Sikorski będzie przepraszał za krzywdzące wobec nas, naszych Darczyńców i Przyjaciół słowa.
Inna rzecz, że warto było usłyszeć z ust zajadłego wroga misji Ordo Iuris opinię, że Instytut to „wpływowe lobby”, które „zmienia rzeczywistość w Polsce” i „osiągnęło spore sukcesy”… bo każde takie słowo to przecież mimowolny wyraz uznania dla naszej pracy i dla całej społeczności ekspertów, Darczyńców i Przyjaciół Ordo Iuris.
Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w poniższy przycisk
Na przeprosiny Radosława Sikorskiego przyjdzie nam zatem jeszcze chwilę zaczekać. Lecz kilka miesięcy temu takie przeprosiny publikowała już radna Mielca Magdalena Weryńska-Zarzecka, która w pierwszej instancji również cieszyła się z oddalenia naszego powództwa. Wtedy także sąd stwierdził, że jej słowa były „prywatną opinią”, ale sąd apelacyjny zmienił wyrok, uznając za naruszenie dóbr osobistych samą sugestię, że Ordo Iuris wywodzi się z „sekty”.
Za swoje wulgarne słowa na nasz temat musiała też ostatnio przepraszać Elżbieta P. – płocka aktywistka LGBT, znana z rozklejania sprofanowanych wizerunków Matki Bożej na przenośnych toaletach w Płocku.
Nadal trwają postępowania, w których żądamy przeprosin od Marty Lempart, Klementyny Suchanow, Pawła Rabieja, Agnieszki Holland czy Anny Marii Żukowskiej. Sukcesywnie walczymy też z kłamstwami powielanymi przez media. Od początku roku sprostowania do publikacji zawierających kłamstwa na temat Ordo Iuris opublikowały już 22 redakcje.
Będziemy konsekwentnie walczyć o dobre imię Instytutu, bo w tej walce nie chodzi tylko o naszą renomę. Jeśli nie będziemy reagować, kłamstwa na nasz temat mogą doprowadzić do ograniczenia naszej skuteczności w instytucjach unijnych lub w ONZ, gdzie powstają dziś inicjatywy, będące największym zagrożeniem dla wolności słowa, sumienia, wyznania oraz naszych rodzin. Całkiem niedawno grupa radykalnych europosłów wzywała do odebrania akredytacji do instytucji unijnych konserwatywnym organizacjom – takim jak Ordo Iuris.
Dowodem na to, że pomówienia na nasz temat padają na podatny grunt także poza granicami kraju są dwie rezolucje Parlamentu Europejskiego, w których nazwano nas „organizacją fundamentalistyczną”, będącą „siłą napędową kampanii mających na celu podważenie praw człowieka i równości płci w Polsce”. Obie zaskarżyliśmy do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Od początku traktowaliśmy sprawę jako test na praworządność całej UE, którego organy unijne ewidentnie nie zdały.
Aby uniknąć rozpoznania naszej skargi, Parlament Europejski wprost potwierdził, że jego rezolucje nie mają żadnego prawnego znaczenia. Dlatego w październiku Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej odmówił rozpatrzenia jednej z naszych skarg. W efekcie, nie ma żadnego sądu, który mógłby rozpoznać sprawę przeciwko Parlamentowi Europejskiemu!
W uzasadnieniu sędziowie TSUE stwierdzili, że choć tezy PE na temat Ordo Iuris mogą naruszać naszą renomę, to Trybunał nie może rozpatrzyć naszej skargi, bo rezolucje PE nie są wiążącymi aktami prawa, a jedynie politycznym stanowiskiem eurodeputowanych.
Na rozstrzygnięcie TSUE będziemy się mogli powoływać za każdym razem, gdy radykałowie będą przekonywać, że rezolucje Parlamentu Europejskiej są źródłem prawa lub obowiązujących „standardów europejskich” – na przykład w odniesieniu do rezolucji uznających aborcję za „prawo człowieka”.
Wszystkie opisane tu ataki na Instytut Ordo Iuris łączy jedno – ich powodem jest nasza skuteczność. Radosław Sikorski jako zarzut wobec naszej działalności, mówił wprost, że problem z Instytutem Ordo Iuris jest taki, że… odnosimy sukcesy w naszej działalności.
Radykałowie widzą doskonale, ze nasza praca realnie wpływa na rzeczywistość, a że nie potrafią stawić nam czoła, to za wszelką cenę dążą do tego, by podważyć nasze zaufanie społeczne i tym sposobem zablokować naszą aktywność w kraju i poza jego granicami.
Jeśli będziemy dysponować szeregiem prawomocnych wyroków, potwierdzających fałszywość kłamliwych zarzutów, będziemy w stanie im realnie zapobiegać i skutecznie się bronić. Dzięki temu będziemy mogli jeszcze skuteczniej bronić życia, małżeństwa, rodziny i wolności przed genderowymi ideologami.
Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w poniższy przycisk
Oskarżeni o skuteczność
Z fałszywymi zarzutami o „fundamentalizm”, sekciarstwo i wspieranie mitycznych „stref wolnych od LGBT” mierzyliśmy się już wiele razy. Także w sądach. I nigdy do tej pory żaden z oszczerców nie był w stanie racjonalnie wytłumaczyć i jakkolwiek udowodnić swoich słów. Ale muszę przyznać, że absurdalność rozprawy przeciwko Radosławowi Sikorskiemu była – mimo tych doświadczeń – zaskakująca.
Próbując uzasadnić swoje oszczercze tezy, polityk atakował nas przede wszystkim za to, że jesteśmy skuteczni w tym, co robimy. Stwierdził, że uznaje Ordo Iuris za „bardzo wpływowe lobby polityczne, które według swoich kategorii osiągnęło spore sukcesy”, do których należy „wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie drastycznego zaostrzenia okoliczności, w których może dojść do przerwania ciąży”.
Z kolei jego pełnomocnik podkreśliła, że „w efekcie działań Ordo Iuris tabletki „dzień po”, które były dostępne bez recepty w aptekach, dziś już nie są dostępne bez recepty”. Usłyszeliśmy też między innymi, że nasze działania doprowadziły do tego, że dziś w polskich szkołach nie można organizować edukacji seksualnej.
Jednocześnie Radosław Sikorski potwierdził to, o czym mówimy od zawsze – w Polsce nie istnieją żadne „strefy wolne od LGBT”. Choć Sikorski w swoim wpisie sam stwierdził, że Ordo Iuris wspiera gminy ustanawiające „strefy wolne od LGBT”, to gdy przyszedł czas na wytłumaczenie się ze swoich słów, polityk powiedział, że… o ile wie, to nie istnieje żadna uchwała wyznaczająca obszar, który nakazywałby rugowanie osób o odmiennych preferencjach seksualnych z terytorium danej gminy. Przyznał, że dostrzega, że cała sprawa została rozdmuchana przez lewicowych aktywistów, którzy „zrobili z tego happening (…), żeby wygrać spór”.
Niestety pomimo braku dowodów, które w jakikolwiek sposób uprawdopodobniłyby tezy pozwanego, Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił nasze powództwo. Złożymy w tej sprawie apelację. Nie pozwolimy na bezkarne wygłaszanie fałszywych oskarżeń.
Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w poniższy przycisk
Wytrwałość przynosi rezultaty
Wcześniej naszym zwycięstwem zakończył się proces przeciwko mieleckiej radnej Magdalenie Weryńskiej-Zarzeckiej, która w trakcie sesji Rady Mielca, dotyczącej propozycji przyjęcia opracowanej przez naszych ekspertów Samorządowej Karty Praw Rodzin, stwierdziła, że Ordo Iuris ma „sekciarskie” korzenie.
Początkowo nasz pozew również został oddalony przez Sąd Okręgowy w Tarnobrzegu, ale po złożeniu apelacji Sąd Apelacyjny w Rzeszowie uwzględnił większość naszych żądań i zmienił postanowienie sądu pierwszej instancji, uznając, że twierdzenie jakoby nasz Instytut miał korzenie w sekcie jest fałszywe. Sąd wskazał również, że wysuwanie przeciw Ordo Iuris zarzutów o stosowanie psychomanipulacji jest krzywdzące i niestosowne.
Ostatecznie radna została przez Sąd Apelacyjny zobowiązana do wygłoszenia przeprosin wobec Ordo Iuris podczas sesji Rady Miejskiej w Mielcu oraz wpłaty zadośćuczynienia na rzecz Ordo Iuris.
Dzięki apelacji naszych prawników, sukcesem zakończyła się sprawa aktywistki LGBT, znanej z akcji rozklejenia w 2019 r. w Płocku naklejek przedstawiających Matkę Boską Częstochowską z „aureolą” w barwach logotypu LGBT. Kobieta udostępniła na profilu w serwisie Facebook artykuł z moją wypowiedzią, kierując wobec mnie słowa powszechnie uznane za obelżywe. Działaczce LGBT nie spodobało się to, że zwróciłem uwagę na… brutalizację języka politycznego stosowanego przez ruch LGBT.
Po tym jak sąd pierwszej instancji uznał, że szkodliwość społeczna jej czynu była „znikoma”, złożyliśmy skuteczną apelację, a aktywistka przeprosiła już za swoje słowa na Facebooku.
Dlatego liczę na to, że podobnie zakończy się też finalnie sprawa Radosława Sikorskiego.
Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w poniższy przycisk
Oszczercze media publikują sprostowania
Renomy Ordo Iuris musimy bronić również przed lewicowymi mediami, które rozpowszechniają kłamstwa na temat Instytutu, nierzetelnie opisując naszą działalność. Także i tu konsekwencja naszych prawników przynosi efekty. Gazety i portale, które publikują nieprawdziwe treści na temat Ordo Iuris, w reakcji na pisma naszych prawników lub w rezultacie wyroków sądowych w końcu zamieszczają na swoich łamach sprostowania.
W 2022 roku w polskich mediach opublikowano już 22 sprostowania do artykułów, zawierających nieprawdziwe informacje na temat Instytutu Ordo Iuris. Ze swoich oszczerczych zarzutów wobec Ordo Iuris wycofały się między innymi portal oko․press, Krytyka Polityczna, Tygodnik Polityka oraz portale Radia Zet czy Radia Tok FM. Prawnicy Instytutu pracują obecnie nad 13 pozwami wobec redakcji, które odmówiły zamieszczenia sprostowań. Dotyczą one między innymi publikacji Onetu i Gazety Wyborczej.
Każde opublikowane sprostowanie, podobnie jak każdy zwycięski wyrok, uświadamiają innym, że publikując fałszywe informacje, muszą się liczyć z tym, że prędzej czy później będą musieli wycofać się z oszczerczych zarzutów. Media zdając sobie z tego sprawę, piszą o Ordo Iuris z większą starannością i rzetelnością, coraz rzadziej powtarzając fałszywe informacje na nasz temat.
Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w poniższy przycisk
Przed nami kolejne rozprawy
Walczymy także o ukaranie innych oszczerców, którzy chcąc osłabić naszą skuteczność, uderzają w renomę Instytutu za pomocą fałszywych zarzutów. 18 listopada odbyła się kolejna rozprawa w postępowaniu karnym przeciwko liderce aborcyjnych protestów Marcie Lempart, która w wywiadzie udzielonym Onetowi, określiła Ordo Iuris mianem „sadystów”, którym „zawdzięczamy projekt zamykania kobiet w więzieniach za poronienia”.
Natomiast w sprawie cywilnej przeciw aktywistce, która w mediach społecznościowych nazwała Ordo Iuris „opłacanymi przez Kreml fundamentalistami”, sąd zabronił pozwanej powielania jej kłamliwej tezy na czas postępowania. Proces zmierza już ku końcowi i sprawa zostałaby już rozstrzygnięta, gdyby nie złożony przez Martę Lempart wniosek o wyłączenie sędziego, do którego naszym zdaniem nie ma żadnych podstaw. W ten sposób aktywistka, która wie, że do czasu rozpatrzenia jej wniosku sąd nie może wydać wyroku, usiłuje grać na zwłokę.
Za swoje kłamstwa odpowie również inna z liderek proaborcyjnych protestów Klementyna Suchanow, która w wywiadzie udzielonym Tomaszowi Piątkowi zarzuciła Ordo Iuris stosowanie… praktyk paramilitarnych. Tę absurdalną tezę argumentowała tym, że… niektórzy prawnicy Ordo Iuris lubią chodzić na strzelnicę. To będzie już drugi proces przeciwko aborcyjnej aktywistce. Pierwszy dotyczy jej książki, w której wbrew faktom zarzucała Ordo Iuris między innymi powiązania z Kremlem.
Pozew trafi również do Tomasza Piątka, który we wpisie w mediach społecznościowych stwierdził, że „Ordo Iuris publicznie wspierało Rosję”. Jego wcześniejsze oszczercze artykuły, w których zarzucał nam powiązania z reżimem Władimira Putina i fundamentalizm, zostały kilka miesięcy temu usunięte ze strony Gazety Wyborczej. W ich miejsce redakcja zamieściła oświadczenie, informując, że doszło do tego w wyniku zawarcia ugody z Ordo Iuris.
Kontynuujemy również postępowania przeciwko Pawłowi Rabiejowi, Agnieszce Holland i Annie Marii Żukowskiej. Były wiceprezydent Warszawy określił Ordo Iuris mianem „sekty”, zarzucił działanie na granicy prawa oraz stanowienie zagrożenia dla polskich obywateli. Reżyser oskarżyła nas o tworzenie „faszystowskich” i „putinowsko-faszystowskich” ustaw. Z kolei posłanka Lewicy bezpodstawnie twierdziła, że wprowadzamy do Polski politykę nienawiści i wykluczania.
Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w poniższy przycisk
Bronimy dobrego imienia Ordo Iuris w Europie
Niestety oszczerstwa na temat Ordo Iuris dotarły również do Brukseli. Brukselski aktywista Neil Datta w trakcie publicznego wysłuchania dwóch komisji Parlamentu Europejskiego zarzucił nam chęć wprowadzenia „stref wolnych od LGBT” oraz „legalizacji przemocy domowej”. Jego transmitowane na stronach PE wystąpienie było na żywo tłumaczone na wszystkie języki urzędowe UE. Fałszywe zarzuty Datta powtórzył w dwóch artykułach opublikowanych w internecie.
Złożyliśmy przeciwko aktywiście pozew do polskiego sądu, żądając pisemnych przeprosin, które powinny zostać opublikowane na jego profilach społecznościowych oraz zadośćuczynienia w wysokości 100 tys. zł.
Na razie nasze działania doprowadziły do uznania przez polski sąd swojej jurysdykcji do rozpoznawania sprawy dotyczącej naruszenia dóbr osobistych, dokonanego za pośrednictwem internetu przez osobę przebywającą poza terytorium Polski. Postanowienie warszawskiego sądu oznacza, że każdy Polak, który zostanie obrażony przez zagraniczne media lub aktywistów za pośrednictwem sieci, będzie mógł dochodzić swych praw przed polskim wymiarem sprawiedliwości.
Z oszczerstwami walczymy również przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej, gdzie zaskarżyliśmy dwie rezolucje Parlamentu Europejskiego, które zawierały nieprawdziwe i krzywdzące informacje na nasz temat. W obu dokumentach eurodeputowani formułowali także fałszywe zarzuty pod adresem Polski, oskarżając nasz kraj o „nadużywanie wartości religijnych i kulturowych”, zbyt częste korzystanie przez lekarzy z klauzuli sumienia, brak dostępu do „kompleksowej edukacji seksualnej”, rozumianej przez PE zgodnie z wulgarnymi standardami WHO oraz dyskryminowanie osób o skłonnościach homoseksualnych.
Skargi do TSUE traktowaliśmy od samego początku jako swoisty test na praworządność organów UE, które tak często pouczają rządy krajowe na temat tego, czym jest praworządność. Jak się jednak okazało, nie ma jej w samej Unii. Sędziowie TSUE odrzucili w październiku naszą skargę, odmawiając nam de facto prawa do obrony dobrego imienia przed sądem, które jest przecież fundamentem demokratycznego państwa prawnego. Trybunał stwierdził, że rezolucja PE „stanowi jedynie pisemny wyraz stanowiska politycznego Parlamentu (…), któremu towarzyszą niewiążące wezwania do działania skierowane do adresatów owej rezolucji”.
Taką interpretację prawa traktatowego przyjął nawet sam Parlament Europejski, który przyznał w tym postępowaniu, że jego rezolucje nie mają na celu „ukształtowania czyjejkolwiek sytuacji prawnej”, a wkład jaki wnoszą do dyskusji nie musi „prowadzić do konkretnych działań”.
W ten sposób obie instytucje UE oficjalnie wycofały się z pozycji uzurpowania quasi-prawnego znaczenia rezolucji Parlamentu Europejskiego. Dzięki temu nikt nie będzie mógł twierdzić, że nawołujące do liberalizacji prawa aborcyjnego rezolucje PE mają dla Polski charakter wiążący.
Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w poniższy przycisk
Dzięki Państwu możemy przetrwać atak
Obawiając się skuteczności naszych doświadczonych prawników, których interwencje wielokrotnie zapobiegały realizacji ideologicznych inicjatyw genderowych aktywistów, radykałowie usiłują za wszelką cenę zatrzymać Ordo Iuris. W tym celu uderzają w naszą renomę. Ponieważ nie są w stanie tego zrobić przy pomocy merytorycznych argumentów i rzeczywistych zarzutów, muszą posługiwać się kłamstwami i manipulacjami.
Jeśli rozpoczęta przez nich kampania pomówień i fake newsów pod naszym adresem odniesie sukces, społeczne zaufanie do Ordo Iuris zostanie podważone, w rezultacie czego nie będziemy mogli bronić naturalnego ładu prawnego tak skutecznie jak dotychczas. Dlatego z całą stanowczością podejmujemy się obrony dobrego imienia Instytutu przed sądami.
Świadomi kosztów, bronimy swojego dobrego imienia tylko wtedy, gdy sprawca oszczerstw cieszy się społecznym posłuchem, a jego znaczenie nadaje wiarygodności wypowiadanym kłamstwom. Ale i tak koszty, które generuje konieczność przeciwstawienia się tworzonej przez radykałów propagandowej machinie fałszerstw i nienawiści, są znaczące. Prowadzenie pojedynczego postępowania dotyczącego naruszenia dóbr osobistych to wydatek rzędu co najmniej 6 000 zł.
Wierzymy jednak, że wygramy każdą z tych spraw, co pozwoli nam odzyskać wydatkowane środki i przeznaczyć je na realizację naszej wspólnej misji. W ten sposób sprawcy oszczerstw, wbrew swoim intencjom, staną się w pewnym stopniu Darczyńcami Ordo Iuris. Aby tak się stało, musimy jednak zabezpieczyć na kontynuowanie tych procesów ponad 80 000 zł.
Bez poniesienia tego wydatku, nie zmusimy Radosława Sikorskiego, Klementyny Suchanow, Marty Lempart, Neila Datty oraz innych oszczerców do zaprzestania rozsiewania oczywistych kłamstw. Co więcej, ciesząc się poczuciem bezkarności, będą oni mogli bezpodstawnie atakować inne instytucje i osoby, które sprzeciwiają się urzeczywistnieniu projektów radykalnych ideologów.
Dlatego bardzo Państwa proszę o wsparcie Instytutu kwotą 30 zł, 50 zł, 100 zł lub dowolną inną, dzięki czemu będziemy mogli skutecznie bronić dobrego imienia Instytutu Ordo Iuris.
Z wyrazami szacunku
P.S. W swoich cenzorskich zapędach radykalna lewica usiłuje wyeliminować z debaty publicznej każdy głos sprzeciwu, który nie boi się mówić prawdy o zagrożeniach niesionych przez ideologię gender. W tym celu usiłuje zniszczyć wizerunek obrońców normalności, atakując ich przy pomocy opartych na manipulacjach, fałszywych zarzutów. Ta sama strategia jest wykorzystywana przeciw Ordo Iuris. Jestem pewien, że z Państwa pomocą obronimy naszą dobrą renomę oraz zmusimy radykałów do poniesienia odpowiedzialności za rozpowszechnianie kłamstw na nasz temat.
Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris jest fundacją
i prowadzi działalność tylko dzięki hojności swoich Darczyńców.
|